Mozart komponował w wieku siedmiu lat. Japoński kompozytor, którego najlepiej kojarzymy jako gitarzystę Crush 40, na pianinie zaczął grywać już w wieku lat trzech! Komponować zaczął dopiero za kolejnych kilkanaście, ale za to jego ostre gitarowe brzmienie nadało ton całej serii gier.
Światy muzyki i gier przeplatały się przez całe dzieciństwo Jun Senoue – jego matka pracowała dla stacji radiowej, a zajęcie ojca wymagały ciągłych przeprowadzek, które sprawiły, że najlepszą rozrywką chłopca było to, z czym nie musiał się rozstawać. W tym gry komputerowe. Interesował się nimi od wczesnych lat 80., tak na komputerze domowym, jak i w salonie gier. Ale to właśnie Sonic zrobił na artyście największe wrażenie:
Odkąd zagrałem w pierwszego Sonica na początku lat 90., zawsze darzyłem tę postać szacunkiem za to, kim jest, a jego zaraźliwy zapał wciąż mnie inspiruje
Jun Senoue
Muzyk zakochany w Sonicu? Powiecie, że to po prostu musiało się tak skończyć. Niezupełnie jednak – w latach 90-tych, kiedy dźwięk w grze opierał się nie na instrumentach, a tym, co potrafiły wygenerować układy dźwiękowe, nie był to taki oczywisty wybór dla gitarzysty. Dla samego Senoue widocznie też nie, skoro pomimo pasji i marzeń o sukcesach we własnym zespole, w wykształceniu widnieje u niego… ekonomia. Zgodnie z tym, co mówi w wywiadzie z 2004, być może wszystko zawdzięczamy jednemu z jego kolegów, który pod koniec koledżu podpowiedział, że ów byłby świetnym kompozytorem muzyki do gier. Senoue natychmiast wysłał próbne nagrania do Namco i Segi. Był rok 1993.
Senoue nie mógł się lepiej wstrzelić czasowo w potrzeby Segi, która akurat zrezygnowała ze współpracy z Masato Nakamurą przy „Sonic 3 & Knuckles”. Muzyka przy dwóch pierwszych częściach serii okazała się tak wielkim sukcesem, że młodą firmę wykańczało wypłacanie tantiemów. Próba zastąpienia Nakamury Michaelem Jacksonem na dłuższą metę również zakończyła się fiaskiem. Senoue został szybko obsadzony przy „Dark Wizard”, jednak w takich warunkach Sega ochoczo korzystała z każdej pomocy. Pomimo zaprzężenia do pracy własnych wewnętrznych twórców z Sound team i Cube Corp czy poproszenia o udział artystów w rodzaju Howarda Drossina, także dla dwóch piosenek początkującego kompozytora znalazło się miejsce.
Czy młody twórca odczuwał presję z powodu imponujących dokonań poprzedników? A skąd! Jak sam mówi w wywiadzie, był zaledwie żółtodziobem, którego ledwo zaproszono do firmy. Nie znał historii stojącej za udźwiękowieniem dwóch pierwszych części – był do reszty pochłonięty ekscytacją, że dano mu szansę skomponowania muzyki dla Sonica, bo naprawdę szalał na jego punkcie.
Od tego momentu, wyczuwając talent, Sega nie żałowała mu projektów, a zaangażowanie i serce wkładane w kompozycje tylko zachęcały do częstszego podrzucania mu na warsztat praktycznie każdej gry z logiem niebieskiego Jeża, niejednokrotnie do samodzielnej produkcji. Wreszcie nadszedł rok 1998, gdy powierzyła mu rolę głównego kompozytora i reżysera dźwięku swojego przełomowego projektu, mającego wprowadzić jej maskotkę w trzeci wymiar – „Sonic Adventure”. Jak dzisiaj wiadomo, przełomowy okazał się także dla Senoue, który zdecydował się wtedy zaprosić do wspólnego grania Johnny’ego Gioeli – gwiazdę wokalną zespołu Hardline, którego sam był fanem. Choć w wykonaniu tej pary powstała dla tej gry tylko jedna piosenka, „Open Your Heart”, współpraca przebiegła tak dobrze, że panowie wkrótce spotkali się ponownie, by nagrać serię aż siedmiu piosenek dla „NASCAR Arcade”. W tworzeniu tej ścieżki dźwiękowej brali udział basista Naoto Shibata i perkusista Hirotsugu Homma z Loudness i taki właśnie skład otrzymał nazwę Sons of Angels, a potem (ponieważ tamta była jednak zajęta) został przemianowany na dobrze nam znanego Crush 40.
To był ten moment, kiedy dobra muzyka pełna soczystego brzmienia prawdziwych instrumentów stała się obiektem zainteresowania, a fani zaczęli wyciągać z creditsów nazwiska autorów ulubionych kawałków. Według Sean Aitchison w „Fanbyte” z 2020 jedną z najgoręcej wspominanych sonicowych piosenek dekady było „Live & Learn” z drugiej części „Sonic Adventure”. Jest to także jedna z ulubionych piosenek samego Gioeli’ego, jednak otrzymawszy demo od Senoue, muzyk bardzo się denerwował, pisząc tekst do piosenki i wielokrotnie dopytywał kompozytora, czy efekt jest wystarczający.
Sam Senoue, zapytany o swoje ulubione kompozycje stworzone z myślą o Sonicu, rozpoczyna długą listę od „I Am… All Of Me”, co nie dziwi po przeczytaniu jakiejkolwiek rozmowy z artystą, który nie ukrywa wielkiej sympatii do metalu i hard rocka, a wykonywać lubi najbardziej agresywną muzykę rockową. Tak naprawdę jednak Senoue słucha praktycznie wszystkiego, szukając inspiracji w wielu gatunkach, od klasycznego rocka przez smooth jazz po muzykę z anime. Ta różnorodność odbija się w nastroju jeżowych gier – wśród innych jego ulubionych dzieł własnych pojawia się choćby „Escape From the City”, „Seaside Hill” i „Believe in Myself”. A wciąż mówimy wyłącznie o ścieżce dźwiękowej gier z Sonicem, nie wspominając o multum innych tytułów Segi, którymi kompozytor się zajmował!
Zapytany w 2004 roku, czy czasem nie wolałby zamienić pracy growego kompozytora na życie światowej sławy rock-and-rollowca, odpowiadał, że nigdy – jest szczęśliwy i dumny z tego, że swoją pracą tchnął życie w gry. Nie spodziewał się jednak rewolucji, którą przyniosą mu przyszłe lata i tego, że skrystalizowanie działalności pod postacią Crush 40 z czasem wyprowadzi go z zamkniętego studia nagraniowego. W październiku 2008 roku zespół po raz pierwszy wystąpił przed fanami, gdy na Tokyo Game Show wykonał na żywo niektóre ze swoich najpopularniejszych piosenek z serii Sonica. Idąc za ciosem, rok później Senoue ogłosił prace nad dwoma albumami, w tym „Best Of”, planowany na 2009, a przy tym zapowiedział produkcję piosenek, niezwiązanych z grami. Taki ruch był kompletną nowością, bo choć Sega często uzupełniała wydania gier oddzielnymi płytami z muzyką, to nigdy nie były to kompilacje skupione na jednym twórcy. W sierpniu 2010 w Londynie panowie poszli jeszcze dalej, dając na konwencie „Summer of Sonic” koncert z prawdziwego zdarzenia, do tego pierwszy poza rodzimą Japonią. Od tej pory Crush 40 stał się całkiem częstym gościem na wszelkiego rodzaju konwentach i wydarzeniach, poświęconych segowej maskotce.
Ich kariera sceniczna osiągnęła taki sukces, że udział Senoue w projektach sonicowych znacząco się zmniejszył. Chętnie przyjął więc stanowisko głównego kompozytora dla „Team Sonic Racing” (którego nie zajmował od czasów „Generations”) i prośbę nagrania tematu muzycznego z całym Crush 40. Reakcja fanów na jego udział przeszła jego oczekiwania, co dowodzi, że muzyk chyba nie zdawał sobie sprawy, jak gigantyczny wpływ wywarł na całe pokolenia fanów Sonica. Kulminacją tego był zachwyt podczas zeszłorocznej transmisji „Sonic 30th Anniversary Symphony”, który Sega poświęciła muzyce niebieskiego Jeża. Jak opowiada muzyk, specyficzne okoliczności uczyniły koncert prawdziwie globalnym projektem i wyjątkowym wydarzeniem. Zespół był w Japonii, wokalista Johnny w USA, a orkiestra w Europie. Podobnie fani, którzy mogli dołączyć z każdego miejsca na Ziemi, bez opłat i ograniczeń, i „być” częścią publiczności.
Wspomniany Sean Aitchison zauważa, że jego charakterystyczny styl rozwinął gusta muzyczne fanów niebieskiego Jeża, a Chris Greening z Video Game Music Online nazywa „Live & Learn” „jednym z najlepszych w gatunku muzyki do gier”. Senoue jest wspaniałym kompozytorem, a jego geniusz, wiedza o muzyce i zdolności niewątpliwie wykraczają swoim poziomem daleko poza obszar gier. Mimo to sposób, w jaki opowiada on o tworzeniu sprawia wrażenie, że są one tylko naturalnym efektem ubocznym jego emocji, odzwierciedleniem przeżyć, które dana gra w nim wywołuje, i tego, jak chciałby przedstawić ją światu. Tworząc soundtrack chętnie wspiera się graniem w wersję deweloperską – nie tylko po to, żeby lepiej złapać jej tempo, ale również by do głosu doszła intuicja, a wyobraźnia pomogła mu złożyć szkice i słowa w całość. Kluczem jest pasja i radość, obecne we wszystkim, co robi.
Można zgadywać, że Sega chyba niewiele straciła, nie zatrudniając Mozarta.